Rss Feed
  1. Już na wstępie powiem, że nienawidzę adaptacji. W większości są one po prostu złe. Za szybko rozkręca się akcja, w dużej mierze nie zgadzają się z moją wizją itd. No właśnie. Oglądając adaptację zawsze czuję, że tracę własną wizję. Weźmy na przykład trylogię "Igrzyska Śmierci". Książki przeczytałam, pokochałam (i znienawidziłam też) i dobra, jest film, to obejrzę. Włączam ostatnio TV1, bo akurat puszczają i wyłączam po 5 minutach. Spytacie, dlaczego? A no ponieważ:
    1. Aktorzy. W trylogii Collins nie opisała AŻ TAK DOKŁADNIE wyglądu Katniss, ale halo, coś tam było, a nie tylko to, że miała brązowy warkocz i broszkę. To samo się tyczy np. Peety i Effie.
    2. 12 dystrykt. Dystrykt ten był ubogi, brudny i brzydki. Las był dość daleko i dopiero za ogrodzeniem.
    3. Gra aktorów. No cóż, ma ona wiele do życzenia. Katniss wręcz cały czas ma minę niczym ta dziewoja ze "Zmierzchu". I NIE. Katniss nie była bez uczuciową kukłą.
    4. Sens. "Igrzyska" były w dużej mierze skupione na Katniss. Są napisane z jej punktu widzenia i cały czas wiemy co ona myśli i czuje. Nie widzę większego sensu w ekranizacji tej trylogii, bo traci to swój klimat.

    To tylko moja opinia. Właśnie dlatego w tytule jest "Igrzyska Śmierci i Śmieci". To oczywiście nie jedyny taki przypadek. Dajmy na to "Mroczne Materie" (Chodzi mi o pierwszą część- "Złoty Kompas"), czy Percy Jackson. To wszystko to...

    Al korpight to mi (C.W.)

    A teraz się z wami pożegnam. Wracam do robienia trumien i pisania posta o fandomach (+Recenzja HG)

    C.W.


  2. 3 komentarze:

    1. Zgadzam się, zgadzam się, zgadzam się. Czytałam Igrzyska, widziałam Igrzyska i o ile według mnie trylogia jest taka sobie o (2 część jest chyba najlepsza, trzecia według mnie robi się nudnym jęczeniem o niczym pod koniec), tak film jest prawie do niczego. Albo Percy ._. Kocham Riordana całym moim sercem i nie mam zamiaru oglądać filmu. Wystarczyło mi, że zobaczyłam, jaki RUDZIELEC gra Annabeth - BLONDYNKĘ. Już pomijam fakt, że aktorzy na pewno nie wyglądają na lat 12, tak, jak to Percy i kompania mają w książce (nie liczę Grovera, rzecz jasna). Nie, nie i jeszcze raz nie.

      Tak to jest, jak się reżyser zabierze za robienie adaptacji, nie czytając wcześniej książki. "Bo to takie popularne, to może się coś zarobi". Ugh x.x

    2. BTW, "bezuczuciowe" pisze się razem :)
      http://sjp.pl/bezuczuciowy

    3. Klorka Majorka pisze...

      Cieszę się, że ktoś myśli podobnie ^^ Blondynka Annabeth mnie dobiła i szczerze, nie widzę już przyszłości dla adaptacji, bo co kolejna, to gorsza. Jedynie muzyka czasem dobra (W sensie oficjalne soundtracki)

    Prześlij komentarz